piątek, 7 września 2012

NIKOGO NIE MA W DOMU


Pierwszy raz w życiu mieszkam sam.
Odkrywam tego uroki i wady. Na razie jest dziwnie, bo czuje się jak na wakacjach w hotelu. Wszystko tu jest inne i nowe. Rozpakowywanie trwa od kilku dni i zaczyna przypominać to moje miejsce, ale jeszcze jest zdecydowanie za cicho.
Kolega powiedział mi, że jak zaczynał mieszkać sam to na początku też było mu dziwnie. Zastanawiał się ciągle czy wszystko pozakręcał i powyłączał a wracając z pracy każda ciężarówka straży pożarnej przyprawiała go o dreszcze. Kiedy nie wychodził z domu przez weekend to w poniedziałek rano w sklepie musiał odkaszlnąć, bo okazywało się, że nie mówił nic przez dwa dni.
Pierwsze mi nie grozi. Zanim wyjdę z domu zawsze wszystko sprawdzam, toteż się nie boje. Nie obawiam się też tego drugiego. Ja nie przestaje mówić nawet jak sam jadę na rowerze a co dopiero w domu, nawet telefon nie jest mi potrzebny. Co mam tak siedzieć jak mruk?. Przy rozpakowywaniu można pogadać ze sobą
- a kto to tak ładnie poukładał dokumenty w pudełku?, no pewnie, że Kuba
Początkowe przejawy szaleństwa, które zauważałem u siebie od dawna teraz mają możliwość znacząco się rozwinąć. Pocieszam się tym, że jak już zupełnie oszaleje to pozostanie mi tylko jeden krok do geniuszu.
Podczas przeprowadzki zaginał gdzieś pilot od dvd natomiast rozmnożyły się wszelkie kable z najdziwniejszymi końcówkami. Zestresowałem się nieznajomością zastosowania tych drutów i wywaliłem je hurtem do zsypu.
Atrakcji dostarczają także zmagania z urządzeniami wszelkiej maści. Nigdy nie byłem specjalnie ogarnięty technicznie a, że ambitnie chcę wszystko zrobić sam, czasami jest zaskakująco.
W łazience stała pralka, która nie reagowała na wciskanie żadnego guzika. Ponieważ jest to urządzenie elektryczne doszedłem do tego, żeby włączyć ją do kontaktu. Nalałem płynu, wsadziłem pranie i tylko zaczęła buczeć. Po odsunięciu jej po raz kolejny dostrzegłem jeszcze dwa węże, które umieściłem w sedesie, ale przyszło mi do głowy, że jeden pewnie wodę wypluwa a drugi ssie, więc nie powinienem prać skarpet w wodzie z kibla, znalazłem wystający miedziany kranik za pralką i teraz działa. Można?, można!
Doświadczenie to przypomina mi jak w dzieciństwie zaskoczyło mnie odkrycie worka na kurz w odkurzaczu, do tej chwili byłem przekonany, że paprochy z dywanu odprowadzane są kablem do ściany.
Zamówiłem sobie internet z kablówką, ale trzeba na niego czekać trzy dni, więc chcąc zobaczyć „Mam talent” i blond kreatorkę smaku w nowym programie musiałem pokombinować z taką anteną podłączaną do telewizora. Ustawiałem siebie i antenę we wszelkich kierunkach i okazało się, że najlepszy obraz jest jak stoję za telewizorem. Zastąpiłem siebie trzema kartonami i sznurkiem i jak nie ruszałem się na kanapie mogłem oglądać w niezłej jakości.
Mieszkanie samemu na szóstym piętrze pozwala na ogromną wygodę. Nikt cię nie widzi, więc możesz chodzić nago, nie ma konieczności obcinania paznokci u nóg i mycia zębów przed spaniem. Ponieważ nie pale w domu, trzymam popielniczkę za oknem. W poprzednim mieszkaniu, co kilka dni trzeba ją było opróżnić. Jak mieszka się tak wysoko, rano okazuję się, że kipy z popielniczki sprzątają się same.
Poznałem już nawet kilkoro sąsiadów. Z windy znam dwie czarne dziewczyny, które na moje dzień dobry mówią czeszcz, dresa z dziewiątego piętra, z którym rozmawiałem o poczcie i rowerach i babę z mojego korytarza, która ma dwa mieszkania naprzeciwko siebie i przechodzi, co chwila z jednego do drugiego za każdym razem zamykając je na klucz.
Bardzo dużo mam teraz spokoju i czasu przy tym rozpakowywaniu. Rozmyślam nad tym, ile to już okresów w życiu mam za sobą. Nie mam już siedmiu lat i nie zbieram naklejek od gum Chabel do albumu. Okres, kiedy miałem siedemnaście lat i czekałem aż Tata kupi mi wieże za dwanaście milionów też minął bezpowrotnie.
Teraz do gum, które kupuje nie dokładają naklejek, tylko ulotki a głośniki od wieży robią za podstawki pod kwiaty u Zdzisławy.
p.s.
Dziś w radio powiedzieli, że PKP będą w pociągach rozkładać tysiące książek, chcąc zachęcić ludzi do czytania. Zadzwonił na antenie jakiś dziad i powiedział, że to źle, bo od czytania się oczy psują.
Nie da się dogodzić wszystkim. 

7 komentarzy:

  1. Uwielbiam Twojego bloga, zawsze te notki poprawiają mi humor :p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. bardzo mi miło, a jak się o nim dowiedziałaś?

      Usuń
    2. Hahah, zgadzam sie. Jak czytam twoje wpisy to co chwile pojawia sie usmiech na twarzy. Dziad z radia na samym koncu to powalil. Jeszcze twoje stwierdzenie 'Nie da się dogodzić wszystkim.' to normalnie wisienka na torcie, :)

      Usuń
  2. Również dołączam do grona fanów - chyba będzie to obowiązkowy punkt poranka. Moja przyjaciółka ma tak samo - mówi że nudzi się sama w domu jak mops, ciągle sprząta ( mimo braku mebli i innych rzeczy) i czuje dobrą aurę :D

    Co do PKP - jechałem Intercity na trasie Warszawa - Kraków - był to jeden z pociągów do czytania, a mimo to jedyną rzeczą były tam gazety PKP i ulotki - może o to im chodziło :)

    Ps. O co chodziło z tym dresem i zdjęciem :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie jest łatwo zrobić zdjęcia telefonem dresowi, żeby ładnie wyglądało na Faszyn... czasami można się narazić

      Usuń
    2. Obiekt był praskim okazem, był warty zainteresowania?

      Usuń