sobota, 20 października 2012

PRZESĄDY


Jak ma się w głowie wszystkie przesądy, którymi faszerowano cię od dziecka, już od rana masz przerąbane.

- głowa wstaje pierwsza z łóżka, co wygląda ciekawie jak obudzisz się na brzuchu
- pierwsza z łóżka wychodzi prawa noga, czasami jak zaśpię i budzę się zdenerwowany, moje nogi chwilę wiszą nad podłogą zanim zdecyduje się postawić właściwą
- no i należy się jeszcze przeżegnać.

Początek ubierania też nie należy do najłatwiejszych. Nie wolno założyć gatek choćby lekko rozprutych, albo z odstającą nitką podobnie jak dziurawych skarpetek, bo co będzie jak coś się stanie i zabierze cię pogotowie?. Co dziwne w naszym domu nie zastanawiano się nad powodem, z jakiego można by wylądować w szpitalu, ale właśnie nad stanem bielizny.

Sporo zakazów dotyczy także stołu. Nie wolno na nim stawiać butów i kłaść nakryć głowy a także kluczy, podobnie jak wycierać stołu papierem, czapki i papier wywołują w domu kłótnie, buty i klucze, nie wiem, czym grożą.

Wychodząc z domu najlepiej spotkać mężczyznę, podobnie jest z pierwszym gościem. Jeżeli pierwszą spotkaną osobą będzie kobieta to pech.

Jeżeli już trzeba wrócić do domu, koniecznie należy przysiąść na krześle i policzyć do dziesięciu.

Na mieście nie wolno przechodzić pod kwadratowymi tablicami, jeżeli jest to konieczne nie wolno zapomnieć powiedzieć pod nią „trzy”.

Wyjeżdżając w podróż lepiej nie wracać się wcale, kiedy już koniecznie musimy to zrobić lepiej kogoś poprosić o przyniesienie zapomnianej rzeczy niż wysiąść po nią z samochodu.

Dodatkowo:

W piątek nie wolno zmieniać pościeli, bo choroba w domu.

Widząc kominiarza należy chwycić się za guzik i puścić go dopiero jak zobaczymy mężczyznę w okularach.

Słysząc kukułkę niezwłocznie chwycić jakieś pieniądze, pełnią szczęścia jest mieć je wtedy w kieszeni. Zresztą nie tylko wtedy.

Nigdy ci nie przechodzić, jeżeli czarny kot przebiegnie drogę. Zdzisława po dłuższym oczekiwaniu na innego przechodnia czasami woli zmienić trasę.

Co do stłuczonego lustra, to są dwie szkoły. Jedna mówi, że to siedem lat nieszczęścia, druga, że tyle lat na ile części rozpadło się zwierciadło.

Swędzący nos drapać całą dłonią od dołu. Dodatkowo wiadomo, że jak swędzi z lewej strony to na miłość, strona prawa zwiastuje gościa a środek, że będziemy źli.

Jedząc coś po raz pierwszy w roku, jak truskawki czy rzodkiewkę, należy pociągnąć się za ucho. Wyobraźcie sobie, jaki mam problem jak ktoś wiosną na rynku częstuje mnie owocami, co mam powiedzieć, że ja mogę dopiero w domu spróbować, czy mam się ciągnąć wśród ludzi?.

Najwięcej przesądów dotyczy w naszej rodzinie kobiet w ciąży. W stanie błogosławionym absolutnie nie wolno wiązać niczego w okolicach brzucha. Żadnych wstążek, pasków czy chustek. Grozi uduszeniem dziecka. Nie wolno także kręcić w ręce czapką, nie wiem czy grozi to urwaniem dziecku głowy, ale nie wolno.

I jak ja mam być normalny jak wychowałem się w takim domu?. Kiedy jest się dorosłym wcale to wszystko nie mija, wręcz przeciwnie. Zapominając postawić z łóżka właściwą nogę cały dzień ma się do kitu.

Moja Siostra udaje, że Ona to wszystko ma w nosie, ale od razu widać, że dzieciństwo w tym domu i jej nie oszczędziło, wśród znajomych, na facebooku ma Lidla.
Muszę się z tym pogodzić.


p.s.

Zapomniałem o jeszcze jednej istotnej rzeczy. Data 13 dla wielu ludzi jest dniem przesądnym. U nas, jak ze wszystkim zresztą jest odwrotnie:
Trzynastego ojciec poszedł po raz pierwszy do pracy i przepracował tam całe życie zawodowe.
Trzynastego Zdzisława z Ojcem się pobrali i pomimo wzlotów i pikowań są ze sobą czterdzieści lat.
Pod trzynastką było nasze pierwsze mieszkanie. Ciasne, ale mega szczęśliwe.
Dlatego data 13 budząca grozę u większości ludzi u nas witana jest entuzjastycznie.

7 komentarzy:

  1. u mnie w domu też praktykowane są wszelkie przesądy... i tym sposobem ja mogę uzupełnić o kilka - jak rozsypiesz sól będzie kłótnia, nie wolno witać się przez próg... cały szereg rzeczy, który nie można dać w prezencie - nie wolno dawać rękawiczek, bo się pożegnasz, butów, bo ucieknie, luster, bo będziecie się kłócić, pidżamy, bo zapowiada chorobę, noży, bo oznaczają niezgodę... i niestety też jakoś z wiekiem się to u mnie pogłębia :)
    p.s. oprócz 13, która jest dla mnie szczęśliwa i czarnych kotów, z którymi mam dobre układy:)
    p.s. świetne miejsce tu masz:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. okazuje się, że jest Nas więcej :), szlafroków też nie wolno dawać

      Usuń
    2. jeszcze przypomniały mi się przesądy wigilijne (jako, że święta tuż, tuż...;p)
      np. do domu musi pierwszy wejść mężczyzna, a podczas wieczerzy wigilijnej nie może wisieć w domu pranie... i tak dalej:)
      chyba można określić to tylko w jeden sposób..."całe życie z wariatami" :)

      Usuń
    3. to lepiej niż u Nas :) o praniu nic Zdzisława nie mówiła, ale nie będę Jej podpowiadał. Dziękuję

      Usuń
  2. u mnie było nawet umiarkowanie...oprócz kładzenia butów na stole... bo to niby u nas (górale...tam, gdzie Zdzisława się wybiera do sanatorium:) ) wróżyło śmierć!!! Ale jakoś nigdy nikt nie skończył z siekierą w plerach :) ahahhaa. Świetny blog!Zostałam fanem.

    OdpowiedzUsuń
  3. Masakra u mnie też. Pościel w piątek w życiu lepiej w brudnej spać...koszmar jakis

    OdpowiedzUsuń