Większość
z nas na „prawdziwe” wakacje może pozwolić sobie tylko raz w roku. Męczymy się
jednak częściej i taka jednorazowa regeneracja nie wystarcza na dwanaście
miesięcy. Są jednak sposoby, żeby od urlopu do urlopu gdzieś się wyrwać za małą
kasę.
Takie
duże wakacje z moimi znajomymi planujemy na późną jesień. Można pojechać wtedy
za mniejsze pieniądze. Nie ma tłumów i fajnie jest cieszyć się upałem wtedy,
kiedy w Polsce jest zimno, a nie jechać do „ciepłych krajów” jak w lipcu to i
tu upał niezgorszy.
Można
skorzystać z wyszukiwarek tanich weekendów i polecieć do dowolnego miejsca,
głównie w Europie za mniej niż pięćdziesiąt złotych. W takich wypadach trzeba
jeszcze pomyśleć o noclegu, który kosztuje często kilkanaście razy więcej niż
lot. Nie mówiąc już o transporcie z lotnisk często ulokowanych daleko od
miejsca docelowego. Chyba, że ktoś chce poznać okolice Paryża, Rzymu czy
angielskie wsie.
Przy
wyjeździe zagranicznym dobrze jest pomyśleć o zabraniu rzeczy na handel celem
zwrotu części kosztów. Trzeba się wtedy dowiedzieć, na co jest deficyt w kraju
który wybraliśmy. Ciężko jest już opchnąć rzeczy takie jak spodnie z wycierusu,
makatki na ścianę też sprzedają się średnio. Maszynki do golenia, kasety i
rajstopy są już wszędzie a czekolada z Wedla jest ciężka do transportowania. Są
jednak pewniaki takie jak kiełbasa, kurpiowskie serwety czy oscypki.
Jest
jeszcze jeden sposób na wyjazd zagraniczny. Można połączyć przyjemne z
pożytecznym i zdecydować się na wyprawę autokarem do pracy przy zbiorach
winogron w Bułgarii. Wystarczy trochę zapału i z takich wakacji możemy wrócić
nawet na plus.
Pomysłem
na relaks połączony ze sportem jest piesza pielgrzymka na Jasną Górę. Tu trzeba
mierzyć siły na zamiary, bo nie wiadomo z którego miasta się wybrać. Rozważam ze
Szparą wyprawę w tym roku w intencji odchudzania. Tylko chyba spotkamy się na
miejscu, bo ja leniwie chcę wyruszyć z Kalisza skąd idzie się trzy dni i tyle
samo wraca. Ona uparła się, że pójdzie w jedną stronę z Lublina, bo to są dwa
tygodnie. Nie dość, że schudnie więcej to liczy jeszcze na pielgrzymkowy
romans. Ja nie mam aż takiej nadwagi a przygodny sex w zupełności mi wystarczy.
Jest
jednak kilka informacji, o których trzeba Wam wiedzieć decydując się na tę
formę wypoczynku. Wiem co mówię, bo byłem na pielgrzymce w klasie piątej szkoły
podstawowej. Śpiewałem
„Daj mu ręce
swe,
Daj
mu nogi swe,
Daj
mu serce swe,
Daj
mu duszę swą
Łoł.”
I
to tańcząc w wianku wkoło księdza.
Teraz
muszę zdecydować się na inną aktywność w marszu, bo tańczyć już mi nie pozwolą.
Do służby kierującej ruchem aut objeżdżających kolumnę mnie nie wezmą, bo nie
znam zasad ruchu drogowego. Więc pozostaje mi tylko niesienie głośnika na
plecach, który to znacznie utrudnia załatwianie się w kukurydzy i schylanie po
kompot serwowany przez panie na przydrożnych stołeczkach. Pojawił się jeszcze
pomysł, że jakbyśmy wybrali się razem ze Szparą to zabierzemy ze sobą wózek i będę
ją pchał. Wózek jest nam potrzebny do wymuszania kwater do spania, dla niej i
dla mnie, jako opiekuna. Spanie w stodołach jakoś mnie nie kręci ze względu na
brak sympatii do myszy.
Trzeba
zaopatrzyć się w rzeczy potrzebne i nie dać się załatwić. Otóż na zbiórkę
konserw przed wymarszem nie rzucać się z takimi rarytasami jak Gulasz Angielski
tylko normalnie przynieść Tyrolską i Turystyczną. Zresztą i tak później puszki
są losowane i dostaniecie Pasztet z koperkiem i Paprykarz Szczeciński, który w
upale nie smakuje. Potrzebna jest też mąka ziemniaczana. Nie jak twierdzi Szpara
do robienia pyzów, tylko jako talk na poobcierane uda dla grubasów. Do plecaka
podręcznego należy także włożyć święte obrazki. Będą potrzebne przy opuszczaniu
kwater jak mówi się „Bóg zapłać za gościnę” i wtedy, gdy ludzie po drodze całują
cię po rękach, co często się zdarza.
Można
zabrać także gitarę. Ja się nie decyduje, bo z przodu mam mieć wózek, na
plecach głośnik to już nie byłoby jej jak zawiesić. Zresztą nie umiem grać. Umiem
za to popisowo robić Tośke Krzysztoń, do parodii której gitara jest niezbędna.
Do
zrobienia Antoniny niezbędna jest: bandamka, stary mop, spódnica w smutnym
kolorze i właśnie gitara. Konieczna jest także znajomość tekstu „Perłowej
łodzi”. Ale może ktoś mi tę gitarę pożyczy?.
Zaopatrzenie
plecaka musi być szczegółowo przemyślane i co jakiś czas warto na trasie do
niego zaglądać. Ja tego nie robiłem, tylko dorzucałem różne rzeczy. Jak wróciłem
roztańczony do Kalisza to Zdzisława tylko rozpięła w nim zamek, zajrzała do
środka, powąchała i wywaliła go z zawartością do kosza.
W
samej Częstochowie czeka Was moc atrakcji. Najnowszą jest największy i jedyny
na świecie pomnik Mariusza Pudzianowskiego w stroju papieża. Żeby było
ciekawiej stoi w Parku Miniatur.
Inną
alternatywą wypoczynku jest Obóz Harcerski. Jak kogoś jara spanie w mokrym
namiocie, kiełbasa z ogniska, cała w piasku i sikanie po krzakach to bardzo
proszę. To też nie jest wysoki koszt. Pamiętajcie jednak, że myjąc się w
jeziorze nie można używać szamponu. Zresztą w moim wieku mógłbym pojechać już tylko,
jako druh, co nie wiąże się kompletnie z dobrą zabawą. Jak załapujecie się
jeszcze na grupę zuchów może być ok. Wtedy nikt nie lubił się myć a spać można
było gdzie popadnie. Im gorzej tym lepiej.
Jest
także możliwość podróżowania za darmo autokarami po kraju. Nie trzeba płacić za
bilet ale w zamian w czasie podróży jesteśmy zobowiązani oglądać prezentację
garnków, aparatów do masażu, pościeli, patelni czy odkurzaczy. Najczęściej
miejscem docelowym jest figura Jezusa w Świebodzinie, albo Licheń, ale to
zawsze lepsze niż siedzenie w mieście.
Ja
w Licheniu bywałem rokrocznie z rodzicami i wspominam bardzo dobrze. Poza incydentem,
kiedy moja matka z koleżanką pomyliły kierunki i schodami z krzyżykiem (po
których należy chodzić na kolanach) postanowiły zejść w dół a nie jak reszta
pątników, wejść do góry. Pomijając to, że na kolanach po schodach w dół nie
jest łatwo to one miały jeszcze nadwagę. Zablokowały cały ruch na Golgocie i
słowa jakie dolatywały do nich z dołu schodów nie powinny były padać z ust
pielgrzymów a już na pewno nie w świętym miejscu. Koleżanka miała jeszcze wadę
wymowy i jak odkrzykiwała to ludzie myśleli, że ona mówi językami.
Jest
tam niedaleko piękne jezioro i ogromny męski klasztor na górze w lesie. Raz w
roku mogą zwiedzać go panowie. Byłem tam, jako dziecko z moim Tatą. Zdzisława
licytowała się z zakonnikiem pod bramą, z każdym jego słowem podwyższając
wysokość łapówki, bo też chciała wejść. Pierwszy raz w życiu nie udało jej się
czegoś załatwić i na złość paliła papierosa w lesie. Ojciec bez Zdzisławy też
postanowił uprzyjemnić mi zwiedzanie. Widząc jak jestem przerażony tymi
wnętrzami cały czas mnie straszył. Najgorszy moment był, kiedy z palca zleciała
mi srebrna odpustowa obrączka i poturlała się po podłodze, na której stały
trumny. Ojciec i oprowadzający nas Brat wmawiali mi, że ta obrączka mnie tam ściągnie.
Jak na razie jeszcze się nie wybieram.
Istnieje
jeszcze coś takiego jak autostop. Tylko zastanawiam się, kto zabierze łysego w
dresie. Szpara mówi, że inny łysy w dresie, ale wtedy nie wiem czy wsiądę.
Najtańszą
formą wycieczkowania jest komunikacja miejska. Zrezygnujcie z książki i
słuchawek i usiądźcie w kącie pod oknem. Nie trzeba będzie nikomu ustępować
miejsca a będziecie mieli świetny widok na pasażerów. Dziś jechałem z panią która
usiłowała czytać jakieś dokumenty. Ja wpatrywałem się w okno słuchając jak dwie
dresiary omawiały próbne czesanie na wesele.
-
Tak mje źle uczesaa, że się poryczaam.
-
Ryli?.
-
Bez kitu.
-
Dobrze, że robiaś próbne bez kasy.
-
Zdjencia wrzuciam na fejsa nawet nie lajkowali.
-
To weź do niej nie chodź wiencej.
I
tak nam mijała podróż aż do tramwaju wsiadła wycieczka dzieci. Zaczęły
rozmawiać i głośno się śmiać. Nikomu normalnemu dzieci nie przeszkadzają, więc
pani zrezygnowała z czytania, ja z widoków za oknem i przyglądaliśmy się wesołej
grupie. Dzieci są prawdziwe i nie bawią się w dyplomacje. Najpierw dyskutowały
o wymianie jakichś kart i obrazkach aż do środka wszedł młody chłopak z torbą
treningową. Śmierdziało od niego potem jak od maratończyka. Jedną ręką trzymał
Przegląd Sportowy a drugą chwycił się rurki na górze, odkrywając pachę. Cała grupa
dzieci, gdzieś miała poprawność i jak na hasło jedną ręką pozatykali sobie nosy
a drugą się wachlowali. Pani obok mnie zasłoniła twarz kartkami i zazdrościłem
jej zapachu tuszu, bo na sobie miałem tylko koszule, którą mogłem naciągnąć na
twarz. Chłopak odebrał telefon:
- Będę za dwie
minuty w domu i się wykąpie.
Dzieci potakują
- A później
prosto do ciebie…
Kiedy
smród osiągnął apogeum (do telefonu podniósł drugą rękę), hałas rozmów i
śmiechów nie pozwalał na czytanie ani grę w telefonie do kompletu wsiał dziad z
harmonią i zaczął grać a dzieci śpiewać. Nie przyglądałem się kiedy wysiadłem w
centrum, ale nie wiem czy ten tramwaj nie miał napisu CYRK KORONA.
Polecam
bilet miesięczny. Zabawa codziennie.