Blog
czyta już tysiące osób. Żeby to docenić moja uczelnia postanowiła przyznać mi
doktorat honoris causa. Ubrałem się w białą koszulę i granatowy garnitur,
stałem za drzwiami auli aż na umówiony sygnał otworzyły się oba skrzydła i w
takt piosenki „Skrzydlate ręce” szedłem główną nawą pośród bijących brawo
studentów.
Wszyscy
stali, znajomi podawali ręce. Każdy uśmiechnięty. Wywołałem dodatkowe
zamieszanie i wzmożenie hałasu rozchylając poły marynarki i prezentując napis
na umięśnionej klatce piersiowej „Bezpieczeństwo
Lotnicze Rulez”. Na moment prezentacji napisu koszula na chwilę zmieniła
się w tiszert. Zanim doszedłem do rektora, stojącego na podeście rękę podał mi
promotor któremu towarzyszyli siedzący zawsze ze mną na zajęciach Majka, Gruby
i Rafał. Majka trzymała białe tulipany, Gruby z Rafałem wielką armatę Jacka
Danielsa.
Natężenie
muzyki było ogłuszające i kiedy już stałem na podeście nie mogłem się przez nią
przebić, pomimo mikrofonu. Nawet kiedy skończył się refren nie dałem rady nic
powiedzieć, bo leciał kolejny i kolejny. Chciałem podziękować czytelnikom za
wsparcie, Majce, która mi tę uczelnię poleciła, rodzinie, przyjaciołom.
Chciałem opowiedzieć przygotowaną zabawną anegdotę z zajęć Strategii
Bezpieczeństwa Narodowego ale muzyka nie pozwalała na nic. Spojrzałem na promotora,
który zamiast mówić otwierał usta i wydawał z siebie przeciągłe piii piii piii,
ludzie nadal klaskali.
Zaspałem.
To
jest jeden z najgorszych momentów w życiu. Momentów, bo trwa dokładnie chwilę,
jak ból kiedy trafisz kolanem w obudowę łóżka. Jedna chwila a wrażenie
niezapomniane. Nie wiesz jaki jest dzień, czy godzina na zegarku to popołudnie
czy rano?. Dziś czy wczoraj?. Gdzie ci ludzie z uczelni i jakim cudem garnitur
zmienił się w slipy?. Wszystko w ułamku sekundy.
Kiedy
już sobie uświadomiłem, że to dziś rano i jestem spóźniony zerwałem się na
równe nogi. Pamiętając oczywiście, że prawa pierwsza. Przeżegnałem się już
biegnąc do łazienki. W lustrze wydawało mi się, że jedno oko mam większe od
drugiego, ale od czego są okulary słoneczne?. W jedną rękę szczoteczka w drugą
telefon. Taksówka zgodziła się być za dziesięć minut.
W
windzie zastanawiałem się, dlaczego w Ray Banach wyglądam jak Jaruzelski, chyba
byłem spuchnięty. Pan na szczęście czekał już na mnie i „wszedłem” do auta
prawie „na szczupaka”. W taki dzień chcesz, żeby każdy wiedział, że nie jest to
czas na pogaduchy i zwiedzanie miasta, tylko wszystko ma być na jednej nodze i
natychmiast.
Niestety
trafił mi się taksówkarz który akurat tego dnia nie był pożądany. Po drodze
odbierając poganiające telefony zastanawiałem się, jakie są typy kierowców?.
Takie telefony zresztą są przydatne jak rybie parasol. Nie przyspieszę tego
auta, nie sprawie, że inne samochody rozstąpią się jak morze Czerwone przed
Mojżeszem. Nie mam też niestety władzy nad sygnalizacją świetlną, która zawsze
w takich momentach wszędzie robi się czerwona.
CHIRURG
To
typ taryfiarza, który wchodzi w zakręty z taką precyzją jak lekarz podczas
operacji na otwartym sercu. Przed progami zwalniającymi, które wyrastają mu co
chwila, zatrzymuje się całkowicie, przepuszcza wszystkich pieszych. Światła
zawsze ma czerwone, albo zwalnia, żeby nie trafić i przejechać na żółtym, które
dla niego zwiastuje ewidentne STOP. Tego zaspanego dnia mój nie dość, że
precyzyjny do granic możliwości miał jeszcze tę wystającą z gardła rurkę, która
sprawia, że mówi się jak Profesor Stephen Hawking. Typ taki jest odwrotnością
kierowcy rajdowca. Wyjątkowo niepożądany w momencie spóźnienia. W czasie
podróży takiego poranka człowiek rozważa zgłoszenie się go grupy kolonizującej
Marsa.
RAJDOWIEC
To
taki drajwer, który nawet największego miłośnika szybkiej jazdy zniechęci po
trzech minutach. Nie uznaje kolejki na podporządkowanej jezdni, nie straszna mu
jazda po chodniku czy pasie zieleni. Żółte światło to dla niego ciągle zielone
a i czerwone specjalnie go nie zraża. Nie musi prosić o zapięcie pasów, bo
samemu wpadamy na to po pierwszych stu metrach. Fan driftu i rozwianych włosów.
Wymarzony taksówkarz przy spóźnieniach, znienawidzony, kiedy udajemy się na
elegancką imprezę.
TROL
Inaczej
Śmierdziel. Tapicerka lekko wilgotna i lepka, której woń czuć tuż po otwarciu
drzwi. Najwięksi twardziele potrafią doprowadzić do tego stanu nawet skórę. Często
palacz. Fajkę wyrzuca przez okno, otwarte na ten moment, chwilę przed tym jak
wsiądziesz, lub zaraz potem. Najczęściej ubrany w sweter, któremu jak się
przypatrzysz wygląda jak by żył własnym życiem i poruszał się niezgodnie z
ciałem odzianego. Nie uznaje choinek zapachowych i innych uzdatniaczy powietrza.
Jeżeli się u niego pojawią, są zwietrzałe i służą za ozdobę lusterka. Zdarza
się, że walają się u niego butelki przemieszczające się zgodnie z trybem
hamowania. Wsiadłem kiedyś do takiego w garniturze i przez problem z
asertywnością uchyliłem okno, do którego wetknąłem nos. Poprosił o zamknięcie
gdyż była zima, więc wsadziłem twarz w kwiaty, które na szczęście wiozłem.
Najgorzej trafić na niego wybierając się dokądkolwiek. Nieprzeszkadzający
wyłącznie podczas powrotów z suto zakrapianych imprez.
GADŻECIAŻ
Podróż
z kimś takim to film sience fiction live. Niezliczona ilość wyświetlaczy
nienaturalnych rozmiarów i wszechobecne migające światła. Można w takim aucie
niczym w centrum kontroli lotów obserwować wszelkie mapy nawigujące całe miasto
a niekiedy kraj. Zaraz po wejściu drzwi zamykają się automatycznie, dach
odsłania a pas zapina sam. Dodatkowo posiada komputer, nawigację satelitarną i
podpowiadający trasę głos. Nierzadko pozwalający się zmieniać. Raz mówi Doda,
raz Ślązak. Deska rozdzielcza pokryta jest specjalną nakładką, która sprawia,
że wskaźnik prędkości zamiast przesuwać się zwyczajną wskazówką pozostawia po
sobie łunę, której kolory można modyfikować. Podróży towarzyszy feeria barw i
dźwięków, ogarniających nas wszędzie i w najbardziej zaskakujących momentach.
Wszędzie bujają się maskotki i pluszowe kostki do gry. Wymarzony szofer w
czasie upojenia.
EROTOMAN
- Facetka taka jechała, proszę pana. Zaraz
przed panem. Panie, jaki cycek. Sweterek miała rozpięty, usta rozchylone, wie
pan one takie napalone są w weekend. O ta na przejściu też nie głupia, nie?.
Dupkę ma fajną, chodziłaby na ptaku panie, że ho ho. Albo wczoraj panie taka
gówniara jechała, jak one teraz wyglądają, nogi miała jak modelka.
Pussy
wagon takiego pana ma najczęściej zdjęcie laski z rozkładówki wetknięte za ten parawanik
nad głową, co chroni od słońca. Zdradza go także brelok od kluczyków, na którym
często jest kolejne zdjęcie albo nawet figurka. Nie jest wskazany do
przewożenia dzieci, na które nie zwraca nawet uwagi kiedy są w towarzystwie
dorosłych opiekunów. Znakomity dla dojrzewających nastolatków a także na
pierwsze randki.
ZŁODZIEJ
To taki
taryfiarz, po którego pierwszych słowach zaczynasz dociskać do siebie torebkę/plecak
i macasz się po kieszeniach. Telefonu nie wolno wyciągać za żadne skarby. Globtroter,
obieżyświat, przewodnik miejski. Charakteryzuje go nieskrępowanie w opowiadaniu
o przestępstwach i nieznajomość jakiegokolwiek innego języka. Znienawidzony przez
turystów.
- Ja mówię
trzydzieści a on mi panie daje euro, to wziełem nie?. Albo jak się banknoty
ludziom skleją to, co ja się będę wyrywał?. A jednej to powiedziałem, że remont
jest na Konstytucji to do dzisiaj ją wożę przez Mokotów.
POLITYK
- Macierewicz panie to on głupi nie jest,
człowiek jest po studiach. Jemu nie zależy, bo nie jest przy korycie a ta
reszta to właśnie kradnie. Niby zamieszanie robi, ale pijar jest.
…
-
Te pielęgniarki to stoją jak głupie, po co takie te miasteczka zakładać?,
wzięłyby kamienie i rozpieprzyły panie te budę w drzazgi jak górnicy a nie
stoją jak pipy. Każda by złapała kamlota i sru po oknach a tak to marzną.
…
-
Jedynie temu Gowinowi zależy na dzieciakach, bo reszta to już tylko o pieniądzach
myśli. A dzieci proszę pana muszą być, sam pan wie. Ale nie takie te mrożone
czy ze słoika tylko normalnie, chłop – kobita i jazda.
…
-
Drogi w Warszawie fatalne proszę pana. Na co te pieniądze idą?. Kasy nam pozakładali,
po co?, żeby więcej nakraść. Ta Gronkiewicz to gorsza panie zaraza niż te
pedały od Palikota.
Osobnik
taki ma w nosie poprawność i takt. Nie zwraca uwagi, że ty możesz myśleć
inaczej i koniecznie potrzebuje się wygadać. Zawsze zastanawia mnie w takiej
podróży ile takich samych rozmów musiał tego dnia przeprowadzić. Na jego
siedzeniu najczęściej spoczywa tabloid.
FAN
- Ja to te Dykiel najczęściej wieczorem wiozę.
Człowieku ona jakby ciągle wychlana była. A z Pazurą to jeździłem jeszcze jak
chłopaczkiem był młodziutkim, fajny taki. A teraz się już sam za gówniarami
ogląda. Figura to mieszka na Saskiej Kępie, obok frytek a Chylińska o tu, po prawej. Szapołowską
jak wiozłem rano to jak smok wygląda nieumalowana. Nie poznałbyś.
ZARADNY
W czasie
jazdy z kimś takim warto notować. Zna wszelkie możliwe sposoby na
zaoszczędzenie kasy i monitoruje promocje w całym kraju a czasami na świecie. Nierzadko
nakłania także do przestępstw.
- Pan widzę
czapkę ma Ralpha, ja mam taką bluzę, to są mocne rzeczy. Do stanów raz w roku
lecę i nakupuje to się bardziej opłaca niż te nasze łachy. Jak lecę to specjalnie
bez bagażu, a wracam z dodatkowym, ale jak się nogę podstawi to i taniej się
da. Tenisówek biorę osiem par, o pan patrzy takie fajne i prać można. To mam na
cały rok, bo mnie w aucie wygodniej. W Polsce to nie kupuje, a jak jeszcze
jakiemuś koledze przywiozę laptopa albo tableta to się podróż zwraca. A ja tam
nie jeżdżę i nic nie zwiedzam to wracam zarobiony. To niegłupi pieniądz jest.
Sami
znacie na pewno jeszcze sporo innych kategorii. Ja trafiam najczęściej na
takich. W rodzinie mam dwóch taksówkarzy, jeden rajdowiec a drugi małomówny i
spokojny, idealny do przewożenia dzieci i w czasie kaca.