wtorek, 16 października 2012

O CHLEBIE


"Pszenny bochen od rolnika 
port trącany modrą falą 
metro, traktor, telewizor, 
huta spływająca stalą mruczy - 
więc Polak potrafi! 
Zadziwiona Europa - 
cudów dokonują ręce 
robotnika oraz chłopa. 
Gospodarzu tych dożynek 
Twoja przecież to zasługa, 
że dzień w dzień słychać meldunek 
'Rośnie w górę Polska Druga'." 

Od rana dziś ten wiersz chodzi mi po głowie. W takim pogodnym nastroju poszedłem na trening. Szukając swojej karty treningowej przysłuchiwałem się, jak nowy trener unika rozmowy ze stojącym przed nim Jarkiem Jakimowiczem.

- ty tu masz fajną robotę, dupki się rozbierają, to już masz jeden krok do przodu… o na ekranie tenisistki też fajne, co?

Mówi to dokładnie z taką sama manierą jak w Młodych Wilkach, ale ubrany w żarówiasto różowe maratonki Nike, białe spodenki i bluzę a na głowie ma blond pasemka, zawinięte w sterczący cycek, coś na wzór Maryli Rodowicz, albo Małej Mi.

Trener korzystając z chwili, kiedy tamten nabiera powietrza, zaczepia mnie nadal poszukującego karty, bo kolejność alfabetyczna na siłowni rozumiana jest różnie.

- jaki dziś dzień?
- Światowy Dzień Chleba
- co?, treningowy jaki?
- żółty
- aha, …a ty jesz białe pieczywo?
- coś ty, dla mnie w piekarni śmierdzi
- ja się właśnie z dziewczyną przeprowadziłem i mamy piekarnie, wytrzymać nie można
-no, przerąbane.

Ja już kompletnie nie wiem, kiedy kto mówi tam serio. Jak może komuś śmierdzieć, jak chleb się piecze?.
Jak mieszkałem z kolegą na Wiatraku mieliśmy piekarnie obok domu. Chleb piekli tam całą noc i jak się z tyłu zapukało to sprzedawali go o każdej porze. Nie dało się powstrzymać, żeby tam nie wejść, kiedy wysiadało się z taksówki pod domem, po imprezie.

Problem był tylko taki, że nie mieli tam drobnych i resztę z chleba wydawano w bułkach. Jak miałem raz dychę, to dostałem jeden ciepły bochenek i 2 torby kajzerek. Na szczęście pilnowano tam, żebyśmy pieczywa w domu nie mieli za dużo.

Wracaliśmy w weekend o różnych godzinach nocnych. Jak wysiadłem z taksówki i zawiódł mnie pod ich drzwi ten niebiański zapach, to otwierała uśmiechnięta pani i mówiła: pan już nic nie bierze, bo kolega był.

Żółty trening dziś zleciał szybko, bo ćwiczył ze mną chłopak w białej koszulce z napisem SŁUCHAM METALU, ALE W CZARNYM JEST MI GORĄCO, śmiałem się za każdym razem jak mnie mijał.

p.s.

sobotę jest otwarty za darmo Instytut Lotnictwa, bardzo fajny program przygotowali. Szkoda tylko, że impreza nazywa się Noc w instytucie lotnictwa, a trwa od 17 do 23. Też mi noc, kończę pracę o 22 i nie zdążę. Wam polecam.

1 komentarz:

  1. Na stronie Instytutu:
    - I-28 z Instytutu Lotnictwa po raz pierwszy prezentowany szerokiej publiczności
    - wiatrakowiec firmy Kompol
    - jeszcze jeden wiatrakowiec!


    :)

    OdpowiedzUsuń