Podczas
meczu PRPA (Polska Republika Południowej Afryki), jak mówi mój szef w Warszawie
zrobił się cyrk.
Policja, żeby ułatwić sobie pracę zamyka pół miasta
i autobusy z centrum na Pragę wywoziły ludzi na Gocław. Wracając z pracy,
wylądowałem na tej pętli z tłumem ludzi, wiedziałem, że po dwudziestej trzeciej
nic już tu nie przyjedzie złapałem taksówkę i zaproponowałem dwóm dziewczynom z
walizkami, które nie wiedziały gdzie są, że je podwiozę.
Chyba wyglądam na gwałciciela, bo powiedziały, że
nie wsiądą.
Mecz
Polska – Anglia zabezpieczony miał być inaczej.
Wracając ze spotkania z kolegą wszedłem do knajpy na drinka, żeby zobaczyć
wynik. Dowiadując się, że stadion pełen ludzi czeka jeszcze na mecz
postanowiłem szybko ruszyć do domu, bo znowu niedostane się na Pragę.
Wsiadłem do tramwaju w centrum i dojechałem na most
Poniatowskiego, gdzie z głośników usłyszeliśmy komunikat „W ZWIĄZKU Z TYM, ŻE MECZ POLSKA ANGLIA ZOSTAŁ NIEODBYTY DALEJ TRAMWAJ
NIE POJEDZIE”
„Pizdjec”
–
powiedziała jedna Rosjanka wysiadając na środku ulicy skąpanej w deszczu.
Na moście spotkaliśmy się już z tłumem wypuszczonym
ze stadionu i emocje były skrajnie różne. Od optymistycznych okrzyków „hurra remis” i „zamrozić i zrobić lodowisko” do mniej radosnych okrzyków „złodzieje!”.
Śpiew „polska
biało – czerwoni”, zamieniono na „jebać
jebać PZPN”, skądinąd też szalenie melodyjny.
Mokry doszedłem z tłumem prawie do ronda Wiatraczna
i zabrał mnie tramwaj, w którym ludzie słyszący komunikaty „NASTĘPNY PRZYSTANEK
MUZEUM NARODOWE” cieszyli się, że jadą do centrum. Tylko warszawiacy wiedzieli,
że jesteśmy już na Pradze.
Autobusy jeździły zupełnie inaczej podając
komunikaty ze swoich właściwych tras.
Nie zabrakło także jadących Prażan i Prażanek
rozmawiających w tramwaju
-
ty mi k.rwa Gośka powiedz, kto mi zwróci za to, że ja już wytrzeźwiałem?
-
a mi makijaż cały spłynął.
Więc jak się okazuje stadion nie nadaje się na
koncerty ze względu na akustykę, ani na mecze, bo w Polsce czasami pada deszcz.
Mogli tam, chociaż tym ludziom załatwić jakiś zespół, Kajah czy Rodowicz, bo
wychodzili zawiedzeni.
Moi znajomi to są jednak ludzie czujący
odpowiedzialność za swoje miasto i natychmiast na Facebooku zamieścili oferty
noclegów dla kibiców.
Jestem dumny. Ze znajomych!.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz