poniedziałek, 15 października 2012

ASERTYWNOŚĆ



Jestem osłem.
Przed chwilą wracając z pracy usiadłem w tramwaju przed Mariuszem Szczygłem.

Lubię go bardzo, zwłaszcza za pisanie o Czechach i Gottland, choć czytana teraz przeze mnie Niedziela, która zdarzyła się w środę, jego autorstwa jakoś mnie nie porywa.

Fajnie byłoby gdyby fachowiec, dodatkowo taki, którego pisanie lubię coś mi powiedział o moim klikaniu. Do stracenia nic nie miałem, najwyżej wywali moją wizytówkę do kosza, więc raz kozie śmierć.

- przepraszam mogę mieć do Pana prośbę?
- słucham
- na tej wizytówce jest adres mojego bloga, gdyby kiedyś nie miał Pan nic ciekawego do roboty to proszę zajrzeć i dać mi znać co Pan o tym myśli
- bardzo chętnie, choć jak Panu to sprawia przyjemność to niech Pan pisze dalej
- ale nie chciałbym klepać bez sensu, a rodzina i znajomi tylko mi słodzą
- zawsze powtarzam studentom, żeby swoje teksty dawali do oceny obcym.

Na tym rozmowa mogłaby się zakończyć i byłoby dobrze. Mnie jakoś zawsze coś wyrwie się z pyska, po czym czuje się tak jakbym wyszedł ze swojego ciała, stanął obok i słuchał, co właśnie gadam, myśląc sobie ty cholerny kretynie.

W zasadzie mówiliśmy o ocenianiu tekstów, więc dlaczego miałbym kłamać?. Zaczepiłem go raz jeszcze

- czytam właśnie Pańską książkę
- którą?
- Niedziela, która zdarzyła się w środę
- mhm
- jakoś mi nie wchodzi
- a zawsze mi mówiono, że lekko pisze
- bo lekko, tylko jakoś mnie to nie wciąga
- może Pana nie interesują takie szczególiki o przejściu w kapitalizm
- jak Witkowski o tym pisze to mnie interesuje
- aha, to mój przystanek, dowidzenia Panu
- Panu również, wszystkiego dobrego.

Jak On na tego bloga wejdzie i jeszcze cokolwiek napisze to ja zostanę księżniczką kawaii.

1 komentarz: