niedziela, 28 kwietnia 2013

A ZA KIEROWNICĄ…


Blog czyta już tysiące osób. Żeby to docenić moja uczelnia postanowiła przyznać mi doktorat honoris causa. Ubrałem się w białą koszulę i granatowy garnitur, stałem za drzwiami auli aż na umówiony sygnał otworzyły się oba skrzydła i w takt piosenki „Skrzydlate ręce” szedłem główną nawą pośród bijących brawo studentów.

            Wszyscy stali, znajomi podawali ręce. Każdy uśmiechnięty. Wywołałem dodatkowe zamieszanie i wzmożenie hałasu rozchylając poły marynarki i prezentując napis na umięśnionej klatce piersiowej „Bezpieczeństwo Lotnicze Rulez”. Na moment prezentacji napisu koszula na chwilę zmieniła się w tiszert. Zanim doszedłem do rektora, stojącego na podeście rękę podał mi promotor któremu towarzyszyli siedzący zawsze ze mną na zajęciach Majka, Gruby i Rafał. Majka trzymała białe tulipany, Gruby z Rafałem wielką armatę Jacka Danielsa.

            Natężenie muzyki było ogłuszające i kiedy już stałem na podeście nie mogłem się przez nią przebić, pomimo mikrofonu. Nawet kiedy skończył się refren nie dałem rady nic powiedzieć, bo leciał kolejny i kolejny. Chciałem podziękować czytelnikom za wsparcie, Majce, która mi tę uczelnię poleciła, rodzinie, przyjaciołom. Chciałem opowiedzieć przygotowaną zabawną anegdotę z zajęć Strategii Bezpieczeństwa Narodowego ale muzyka nie pozwalała na nic. Spojrzałem na promotora, który zamiast mówić otwierał usta i wydawał z siebie przeciągłe piii piii piii, ludzie nadal klaskali.

Zaspałem.

            To jest jeden z najgorszych momentów w życiu. Momentów, bo trwa dokładnie chwilę, jak ból kiedy trafisz kolanem w obudowę łóżka. Jedna chwila a wrażenie niezapomniane. Nie wiesz jaki jest dzień, czy godzina na zegarku to popołudnie czy rano?. Dziś czy wczoraj?. Gdzie ci ludzie z uczelni i jakim cudem garnitur zmienił się w slipy?. Wszystko w ułamku sekundy.

            Kiedy już sobie uświadomiłem, że to dziś rano i jestem spóźniony zerwałem się na równe nogi. Pamiętając oczywiście, że prawa pierwsza. Przeżegnałem się już biegnąc do łazienki. W lustrze wydawało mi się, że jedno oko mam większe od drugiego, ale od czego są okulary słoneczne?. W jedną rękę szczoteczka w drugą telefon. Taksówka zgodziła się być za dziesięć minut.

            W windzie zastanawiałem się, dlaczego w Ray Banach wyglądam jak Jaruzelski, chyba byłem spuchnięty. Pan na szczęście czekał już na mnie i „wszedłem” do auta prawie „na szczupaka”. W taki dzień chcesz, żeby każdy wiedział, że nie jest to czas na pogaduchy i zwiedzanie miasta, tylko wszystko ma być na jednej nodze i natychmiast.

            Niestety trafił mi się taksówkarz który akurat tego dnia nie był pożądany. Po drodze odbierając poganiające telefony zastanawiałem się, jakie są typy kierowców?. Takie telefony zresztą są przydatne jak rybie parasol. Nie przyspieszę tego auta, nie sprawie, że inne samochody rozstąpią się jak morze Czerwone przed Mojżeszem. Nie mam też niestety władzy nad sygnalizacją świetlną, która zawsze w takich momentach wszędzie robi się czerwona.

CHIRURG

            To typ taryfiarza, który wchodzi w zakręty z taką precyzją jak lekarz podczas operacji na otwartym sercu. Przed progami zwalniającymi, które wyrastają mu co chwila, zatrzymuje się całkowicie, przepuszcza wszystkich pieszych. Światła zawsze ma czerwone, albo zwalnia, żeby nie trafić i przejechać na żółtym, które dla niego zwiastuje ewidentne STOP. Tego zaspanego dnia mój nie dość, że precyzyjny do granic możliwości miał jeszcze tę wystającą z gardła rurkę, która sprawia, że mówi się jak Profesor Stephen Hawking. Typ taki jest odwrotnością kierowcy rajdowca. Wyjątkowo niepożądany w momencie spóźnienia. W czasie podróży takiego poranka człowiek rozważa zgłoszenie się go grupy kolonizującej Marsa.

RAJDOWIEC

            To taki drajwer, który nawet największego miłośnika szybkiej jazdy zniechęci po trzech minutach. Nie uznaje kolejki na podporządkowanej jezdni, nie straszna mu jazda po chodniku czy pasie zieleni. Żółte światło to dla niego ciągle zielone a i czerwone specjalnie go nie zraża. Nie musi prosić o zapięcie pasów, bo samemu wpadamy na to po pierwszych stu metrach. Fan driftu i rozwianych włosów. Wymarzony taksówkarz przy spóźnieniach, znienawidzony, kiedy udajemy się na elegancką imprezę.

TROL

            Inaczej Śmierdziel. Tapicerka lekko wilgotna i lepka, której woń czuć tuż po otwarciu drzwi. Najwięksi twardziele potrafią doprowadzić do tego stanu nawet skórę. Często palacz. Fajkę wyrzuca przez okno, otwarte na ten moment, chwilę przed tym jak wsiądziesz, lub zaraz potem. Najczęściej ubrany w sweter, któremu jak się przypatrzysz wygląda jak by żył własnym życiem i poruszał się niezgodnie z ciałem odzianego. Nie uznaje choinek zapachowych i innych uzdatniaczy powietrza. Jeżeli się u niego pojawią, są zwietrzałe i służą za ozdobę lusterka. Zdarza się, że walają się u niego butelki przemieszczające się zgodnie z trybem hamowania. Wsiadłem kiedyś do takiego w garniturze i przez problem z asertywnością uchyliłem okno, do którego wetknąłem nos. Poprosił o zamknięcie gdyż była zima, więc wsadziłem twarz w kwiaty, które na szczęście wiozłem. Najgorzej trafić na niego wybierając się dokądkolwiek. Nieprzeszkadzający wyłącznie podczas powrotów z suto zakrapianych imprez.

GADŻECIAŻ

            Podróż z kimś takim to film sience fiction live. Niezliczona ilość wyświetlaczy nienaturalnych rozmiarów i wszechobecne migające światła. Można w takim aucie niczym w centrum kontroli lotów obserwować wszelkie mapy nawigujące całe miasto a niekiedy kraj. Zaraz po wejściu drzwi zamykają się automatycznie, dach odsłania a pas zapina sam. Dodatkowo posiada komputer, nawigację satelitarną i podpowiadający trasę głos. Nierzadko pozwalający się zmieniać. Raz mówi Doda, raz Ślązak. Deska rozdzielcza pokryta jest specjalną nakładką, która sprawia, że wskaźnik prędkości zamiast przesuwać się zwyczajną wskazówką pozostawia po sobie łunę, której kolory można modyfikować. Podróży towarzyszy feeria barw i dźwięków, ogarniających nas wszędzie i w najbardziej zaskakujących momentach. Wszędzie bujają się maskotki i pluszowe kostki do gry. Wymarzony szofer w czasie upojenia.

EROTOMAN

            - Facetka taka jechała, proszę pana. Zaraz przed panem. Panie, jaki cycek. Sweterek miała rozpięty, usta rozchylone, wie pan one takie napalone są w weekend. O ta na przejściu też nie głupia, nie?. Dupkę ma fajną, chodziłaby na ptaku panie, że ho ho. Albo wczoraj panie taka gówniara jechała, jak one teraz wyglądają, nogi miała jak modelka.

            Pussy wagon takiego pana ma najczęściej zdjęcie laski z rozkładówki wetknięte za ten parawanik nad głową, co chroni od słońca. Zdradza go także brelok od kluczyków, na którym często jest kolejne zdjęcie albo nawet figurka. Nie jest wskazany do przewożenia dzieci, na które nie zwraca nawet uwagi kiedy są w towarzystwie dorosłych opiekunów. Znakomity dla dojrzewających nastolatków a także na pierwsze randki.

ZŁODZIEJ

            To taki taryfiarz, po którego pierwszych słowach zaczynasz dociskać do siebie torebkę/plecak i macasz się po kieszeniach. Telefonu nie wolno wyciągać za żadne skarby. Globtroter, obieżyświat, przewodnik miejski. Charakteryzuje go nieskrępowanie w opowiadaniu o przestępstwach i nieznajomość jakiegokolwiek innego języka. Znienawidzony przez turystów.

- Ja mówię trzydzieści a on mi panie daje euro, to wziełem nie?. Albo jak się banknoty ludziom skleją to, co ja się będę wyrywał?. A jednej to powiedziałem, że remont jest na Konstytucji to do dzisiaj ją wożę przez Mokotów.

POLITYK

            - Macierewicz panie to on głupi nie jest, człowiek jest po studiach. Jemu nie zależy, bo nie jest przy korycie a ta reszta to właśnie kradnie. Niby zamieszanie robi, ale pijar jest.
- Te pielęgniarki to stoją jak głupie, po co takie te miasteczka zakładać?, wzięłyby kamienie i rozpieprzyły panie te budę w drzazgi jak górnicy a nie stoją jak pipy. Każda by złapała kamlota i sru po oknach a tak to marzną.
- Jedynie temu Gowinowi zależy na dzieciakach, bo reszta to już tylko o pieniądzach myśli. A dzieci proszę pana muszą być, sam pan wie. Ale nie takie te mrożone czy ze słoika tylko normalnie, chłop – kobita i jazda.
- Drogi w Warszawie fatalne proszę pana. Na co te pieniądze idą?. Kasy nam pozakładali, po co?, żeby więcej nakraść. Ta Gronkiewicz to gorsza panie zaraza niż te pedały od Palikota.

            Osobnik taki ma w nosie poprawność i takt. Nie zwraca uwagi, że ty możesz myśleć inaczej i koniecznie potrzebuje się wygadać. Zawsze zastanawia mnie w takiej podróży ile takich samych rozmów musiał tego dnia przeprowadzić. Na jego siedzeniu najczęściej spoczywa tabloid.

FAN

            - Ja to te Dykiel najczęściej wieczorem wiozę. Człowieku ona jakby ciągle wychlana była. A z Pazurą to jeździłem jeszcze jak chłopaczkiem był młodziutkim, fajny taki. A teraz się już sam za gówniarami ogląda. Figura to mieszka na Saskiej Kępie, obok  frytek a Chylińska o tu, po prawej. Szapołowską jak wiozłem rano to jak smok wygląda nieumalowana. Nie poznałbyś.

ZARADNY

            W czasie jazdy z kimś takim warto notować. Zna wszelkie możliwe sposoby na zaoszczędzenie kasy i monitoruje promocje w całym kraju a czasami na świecie. Nierzadko nakłania także do przestępstw.

- Pan widzę czapkę ma Ralpha, ja mam taką bluzę, to są mocne rzeczy. Do stanów raz w roku lecę i nakupuje to się bardziej opłaca niż te nasze łachy. Jak lecę to specjalnie bez bagażu, a wracam z dodatkowym, ale jak się nogę podstawi to i taniej się da. Tenisówek biorę osiem par, o pan patrzy takie fajne i prać można. To mam na cały rok, bo mnie w aucie wygodniej. W Polsce to nie kupuje, a jak jeszcze jakiemuś koledze przywiozę laptopa albo tableta to się podróż zwraca. A ja tam nie jeżdżę i nic nie zwiedzam to wracam zarobiony. To niegłupi pieniądz jest.
           
            Sami znacie na pewno jeszcze sporo innych kategorii. Ja trafiam najczęściej na takich. W rodzinie mam dwóch taksówkarzy, jeden rajdowiec a drugi małomówny i spokojny, idealny do przewożenia dzieci i w czasie kaca.

4 komentarze:

  1. ..wpadłam i zostaję. Zaczęłam czytać od ,,końca'' ale zacznę jeszcze raz od początku, żeby chronologia byla zadowolona :) i w sumie do prawie każdego wpisu ręce świerzbią by cos napisać.
    Kiedyś w Krakowie jechalam taksówką... warszawa(!) to była, z tyłu kocyk w kratkę, w czasie jazdy drzwi się otworzyły i ,,szybowalismy''...a kierowca - filozof opowiadał jakie życie zza kierownicy jest piękne. Skupiona byłam na wyliczaniu, które teraz się otworzą i nie za bardzo wsłuchiwałam się w wywody kierowcy.
    Najważniejsze wg mnie jest by trafic na typ taksowkarza adekwatnego do naszego nastroju. Nie ma nic gorszego niż jak gadać ci się nie chce a ten nawija jakby mu się mu sprężyna przekręciła.

    Czekam na kolejne z niecierpliwoscią:)
    pozdrawiam monika

    OdpowiedzUsuń
  2. Sobucki! Ty nigdy nie przesiadaj się do swojego samochodu!

    OdpowiedzUsuń