Cały
wczorajszy wieczór przysłuchiwałem się dyskusji o nowinkach technicznych i o tym,
co już niedługo będzie w naszym zasięgu. Nie będzie już potrzeby nosić ze sobą
laptopa, tabletu czy nawet smartfona z dostępem do internetu – do wszystkiego wystarczą
nam specjalne okulary.
Okulary
takie będą zawierać w sobie wszystko, podobno są już ich prototypy. Będzie w
nich termometr, zegarek, kalendarz, nawigacja, telefon, dostęp do internetu, mapa
sklepów i co jeszcze, komu przyjdzie do głowy.
Wszystko,
z czego korzystamy, zawsze pierwsze wykorzystywało wojsko. Więc jeżeli zwykły
śmiertelnik dysponuję w tej chwili takimi gadżetami jak telefon komórkowy
wielkości pudełka zapałek, z którego można połączyć się z każdym miejscem na
ziemi, nawigacją satelitarną i samolotami odrzutowymi to, co armia rosyjska czy
amerykańska musi w tej chwili wykorzystywać?
Mają
już pewnie takie kamery, które są w stanie monitorować nasze życie kompletnie
niezauważalnie. Nie mam pojęcia, czego używają do komunikowania się i
transportu, nie mówiąc już o broni, jaką muszą dysponować.
Tak
się wczoraj nakręciłem tym wszystkim, że śniły mi się bardzo dziwne rzeczy. Nie
wiem czy cieszyć się z tych „ulepszeń” czy się ich bać?. Na pewno bardzo nam
ułatwią życie takie okulary, ale nie wiem czy przez to nie będziemy już jak
roboty?. To wszystko nie jest wcale takie odległe, jakby nam się wydawało, czy
ktoś wyobrażał sobie dwadzieścia lat temu, że każdy, nawet dziecko będzie miał
dzisiaj w kieszeni telefon?.
Obudziłem
się dziś, myślami ciągle jeszcze w przyszłości i zacząłem zastanawiać się nad
innymi dziedzinami życia, jakie zostaną usprawnione. Jak szybko będziemy się przemieszczać,
może tak jak w książkach Dana Browna?. Co wymyślą, żeby ułatwić życie niewidomym,
albo głuchym?.
Jak
wysoko nie uleciałbym z tymi fantastycznymi myślami, zawsze na dół ściąga mnie
twarda polska rzeczywistość. Dziś wizyta na poczcie.
Jakim
cudem taki moloch jak Poczta Polska ciągle działa w tak fatalnym stanie?. Na całym
świecie urzędy pocztowe pracują normalnie, tylko u nas nie. Najbardziej boli
to, że zmiany, jakich wymaga poczta nie są aż tak duże, tyle, że powinny być przeprowadzone
uczciwie i konsekwentnie. Tam jednak z pokolenia na pokolenie wszystko się pogłębia.
Przychodzi do pracy nowa pracownica i nikt nie trudzi się, żeby nauczyć ją
uśmiechu i życzliwości dla klienta po drugiej stronie okienka, tylko nabywa
chamowatych manier od starszych koleżanek, które zatrzymały się w czasie
trzydzieści lat temu.
Po co
w nowych urzędach robi się po dwadzieścia okienek, jak czynne są najwyżej
trzy?. Widział ktoś, żeby otwarte były wszystkie?. Nie wiem, co robią pozostałe
pracowniczki, Graja w karty na zapleczu?.
Najbardziej
denerwują mnie podsumowania na koniec roku i te głupie komunikaty: „W ubiegłym
roku na poczcie zaginęło dwieście tysięcy paczek”. Co to znaczy, że zaginęło?,
jakoś w UPS nie giną, bo na każdym etapie transportu ktoś jest za paczkę
odpowiedzialny. Dlaczego nie można powiedzieć, że ktoś te paczki zwyczajnie
ukradł?.
Listonosz paczek nie nosi, bo mu się nie
chce, więc nawet jak siedzisz w domu wsadzi ci do skrzynki awizo, a na poczcie
wmówią ci, że na pewno cie nie było, bo: „nasz pracownik był i nikogo nie
zastał”.
Jeszcze
lepsze jest PKP. Tu już kompletnie nie wiadomo jak i u kogo dochodzić swoich
praw. Nie wiem czy jest ktoś, kto potrafi powiedzieć z ilu spółek składa się
cała ta firma. Na eurze obcokrajowcy nie mieli pojęcia, jaki bilet kupić i do
którego pociągu wsiąść. Trudno się dziwić, skoro ja we własnym kraju nie wiem. Moja
siostra wsadziła do pociągu swoje dziecko z biletem na przejazd Kalisz –
Warszawa, ale po drodze konduktor chciał dziecko wysadzić, bo okazało się, że
to na pociąg jeżdżący na tej samej trasie, ale inny.
Zbliżają
się święta, więc znowu na dworcach będzie cyrk jak w Bangladeszu. W pociągu
relacji Warszawa – Wrocław, którym jadę do Zdzisławy ludzie podają sobie bagaże
i dzieci przez okna. O tym, żeby usiąść nie ma już mowy, bo widocznie tak
trudno jest przewidzieć, że w okresie świątecznym jest więcej podróżujących, a
jeszcze bardziej skomplikowane jest, żeby dołożyć kilka wagonów więcej.
Ten
gorący okres na kolei poprzedzają rozmowy w mediach dotyczące usprawnień. Ostatnio
w radio dziennikarka rozmawiała z przedstawicielką kolei, która zapewniała ją,
że rozwój PKP i zmiany są ogromne. Na pytanie, co takiego zmieniło się w
przewozach w tym roku, padła odpowiedź: „mamy nowe logo”. Jakby to była różnica
dla pasażera czy okradną go pod takim czy innym znakiem graficznym. Mnie kiedyś
jadąc przepustki przymarzł rękaw od kurtki do szyby. Żeby nie spóźnić się do
jednostki, musiałem ten rękaw rozedrzeć i wysiadłem na czas. Ale to pewnie,
dlatego, że jechałem jeszcze pod starym logo.
Nie
wiem, po co w naszym kraju te ciągłe dyskusje dotyczące nowatorskich usprawnień
życia, jak nie potrafimy ogarnąć tych najprostszych rzeczy. Całe życie śmialiśmy
się z Czechów, którzy są przynajmniej pięćdziesiąt lat przed nami. Nikomu tam
nie przeszkadzają związki partnerskie czy marihuana, nie mają Smoleńska i służby
zdrowia, gdzie nie można się dostać do żadnego lekarza. Mają za to uśmiechniętych
ludzi i bardzo fajną telewizję. Teraz to oni mogą się z nas śmiać.
Tak
jeszcze wracając do tych okularów, to mam nadzieje, że jednak za mojego życia
nie wejdą do powszechnego użytku. Jakby wyglądało gdybym szedł sobie po Nowym
Świecie w czymś takim?
Jest słoneczny jesienny dzień a ja maszeruję sobie
po ulicy z tym wyświetlaczem przed oczami. W lewym górnym rogu wyświetla się komunikat:
„ Za trzydzieści metrów cukiernia Blikle, dziś w promocji pączki, pięćdziesiąt
metrów dalej kobieta sprzedaje porzeczki, kwaśne. Nagle miga słuchawka w prawym
górnym rogu, matka dzwoni, te urządzenia są oczywiście kompatybilne i ona
doskonale widzi na swoich, to, co wyświetlane jest u mnie:
- Cześć synek,
uważaj kałuża zamarznięta przed tobą, ale u was ładna pogoda, takie słońce. Zatrzymaj
się i wejdź do tego sklepu po lewo, bo chce zobaczyć tę apaszkę z wystawy i
kurtkę rozepnij, przecież ci gorąco.
Znane są jej oczywiście wszystkie parametry
dotyczące mojego ciała.
- Ty mało
dzisiaj zjadłeś, ale za to pospałeś sobie, co?, nie widzisz, że masz zupełnie
różną temperaturę stóp i głowy. Na nogach grube skarpety a głowa goła.
Znany jest jej także grafik mojej pracy i treningów,
więc nic już nie można ukryć.
- Przyspiesz dziecko
trochę, bo nie zdążysz na tramwaj, zresztą lepiej zwolnij, bo on jedzie cały
zapchany. Jaki ty masz niski poziom tlenu, nos wydmuchaj.
W tym czasie na górze po środku miga czerwony
kwadracik: Użytkownik Izabela Laskowska skomentowała twój status na Facebooku. A
w dolnym po lewej stronie zielone kółeczko: Już za trzy dni rocznica ślubu
rodziców. W dole wyświetlacza leci migający na żółto pasek: do świąt pozostały
dwa tygodnie, nie masz jeszcze prezentu dla siostrzeńca i szwagra, wieczorem
będzie padał deszcz, nie zapomnij kupić soli i papieru toaletowego, nie masz już
czystych skarpet…
Nie wiem czy ja chcę dożyć takich wynalazków.
p.s.
W Uniwersamie na Grochowie jest nowy praktykant. Chłopak
ma prawie dwa metry wzrostu i jest strasznie chudy. Ma za to bardzo głęboko
osadzone oczy i nie widać mu wcale białek tylko takie ciemne brązowe oczy. Nachyla
się nad ludźmi i mówi niskim głosem: „Zapraszam do promocji soków”, dzieci się
go boją.
Ja nie jestem specjalnie utalentowany w
fotografowaniu, ale jak ktoś z was robi zdjęcia to namówcie go na sesje, bardzo
ciekawa twarz. Dzisiaj ubrali go w strój mikołaja i rozdawał krówki. Sam się go
boje, ale krówkę wziąłem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz