Scena
z filmu „Czułe słówka”, w której umierająca matka żegna się z dziećmi rozwali
każdego, kto nie jest robotem, ale popłakać się na reklamie Orange potrafię
tylko ja, ewentualnie ciężarne kobiety.
Nie wiem czy to swego
rodzaju hobby czy forma relaksu, ale czasami mi lepiej jak pocieknę. Oczyszcza
to jakoś, dosłownie też, bo nierzadko można sobie zasmarkać koszulkę. A jak
jeszcze sobie człowiek przy tym kichnie to już zupełne katharsis.
Naprawdę niewiele mi
trzeba do płaczu. Najsilniejsza jest muzyka, potrafię w trakcie odkurzania
dywanu zauważyć, że łzy mi lecą a dopiero za chwile się zorientować, że w radio
zmienił się utwór. Dlatego do opery rzadko chodzę, bo obawiam się o
odwodnienie.
Nigdy
nie wiesz gdzie polecisz
Czasami wystarczy mi
jedna rzecz, innym razem połączenie kilku. Ale czasu i miejsca nie dam rady
przewidzieć. Muzyka działa na mnie najbardziej. Zasłyszany kawałek sam powala a
w odpowiedniej oprawie wizualnej to już dla mnie gwarancja potoku.
Są takie pewniaki muzyczne do płaczu jak:
Hymn
(niekoniecznie nasz), w czasie olimpijskich dekoracji medalowych płakałem ze
sportowcami wszystkich narodowości,
Kolędy,
chyba
ze względu na tę atmosferę świąteczną i szczęśliwych ludzi pokazywanych nawet
na opakowaniach do kawy. Współczuję jednak tym, którzy pracują w marketach i
przez trzy miesiące przed wigilią słuchają pięciu kolęd non stop. Po takiej dawce
każdy urwałby łeb cioci intonującej przy stole Cichą noc,
Poszedłem kiedyś na świąteczne zakupy w Anglii i
wróciłem czerwony na gębie smarcząc. W drzwiach przywitał mnie kolega
-
coś ci się stało, dlaczego płaczesz?
-
tam na moście stoją dzieci i śpiewają kolędy
-
aha, to zrozumiałe.
Celina
i hiszpańskie piosenki, Celina jest kanadyjską czy
francuską pieśniarką i wzrusza rzesze ludzi ckliwymi tekstami, czyli tak
komercyjnie, utwory hiszpańskie muszą mieć jakąś głębszą moc, bo nad jednym
płakałem kiedyś przez dwa dni nie rozumiejąc tekstu a jak znalazłem tłumaczenie
w necie to okazało się, że pierwsza zwrotka zaczyna się od słów: za tym wzgórzem zabito psa mego…
Ale
jest jeszcze obraz, który wzruszyć potrafi tylko nieco słabiej od muzyki.
Świąteczny plakat w
tramwaju „Nie wszystkie dzieci dostaną w
tym roku prezent” sprawił, że musiałem ostatnie dwa przystanki iść pieszo,
a bilbord ze zdmuchniętą świeczką i tekstem piosenki Z popielnika na Wojtusia zawrócił mnie z zakupów do domu.
Niezastąpiona
w wyciskaniu łez jest telewizja.
Umówiłem się na piwo o
dwudziestej. Idealny czas, żeby obejrzeć Fakty i zdążyć na tramwaj dowożący do
ustalonego miejsca. Siedziałem już w butach i płaszczu na oparciu od fotela,
gotowy do wyjścia.
Na moje nieszczęście pojawiła się informacja „z
ostatniej chwili”: dziecko w Łodzi
dzwoniąc po straż pożarną uratowało z płomieni rodziców, samo ginąc, no i
dodatkowo puścili nagranie z tego telefonu.
Napisałem smsa, że na piwo nie przyjdę, wyjąłem z
lodówki butelkę i usiadłem na podłodze. Rozpraszający mnie telewizor
wyłączyłem. Siedziałem tak chyba dwie godziny.
Kiedy byłem dobrze już zezowaty i całkiem zapomniałem,
z jakiego powodu płacze zjawił się mój współlokator. Zastał mnie siedzącego pod
ścianą w płaszczu, butach i z butelką w ręce. Dobiegł i uklęknął obok mnie
-
co się stało, dlaczego płaczesz?
-bo
jestem taki nieatrakcyjny
Magia
kina
Muzyka mnie wzrusza,
obraz powala, więc wyobraźcie sobie, co się dzieje jak pójdę do kina.
Ci, którzy częściej bywają ze mną na wszelkich
projekcjach wiedzą, że reaguję tak a nie inaczej i nie wolno mi przeszkadzać.
Najbardziej nie lubię jak ktoś chce mnie uspokajać, albo, co gorsze wyprowadzać
z kina. Dla jednych dodatkową atrakcją do filmu jest popcorn, dla innych nachosy,
ja sobie smarkam.
Erin
Brogovic
Poszedłem na ten film sam, jeszcze mieszkając w
Kaliszu. W kinie było razem ze mną siedem osób. Nie chcąc zwracać na siebie
uwagi (pierwszy raz w życiu chyba) opuchniętym ryjem, wychodząc włożyłem ciemne
okulary.
Potknąłem się i zleciałem ze schodów, wszyscy
podeszli mi pomóc.
Juno
Sporą grupą zajęliśmy prawie cały rząd. Siedziałem na
końcu naszej ekipy, mając po lewej kolegę Tomka (po raz pierwszy ze mną w
kinie), po prawej obce małżeństwo.
Jest tam scena, na której od płaczu się
zapowietrzyłem, na reszcie znajomych nie robiło to żadnego wrażenia, ale Tomek
przestał patrzeć na ekran i nie wiedział, co zrobić
-
wszystko ok.?
-
aha
-
chcesz wyjść?
-
nie, ja tak zawsze
Na to odezwała się kobieta w podobnym stanie,
siedząca po prawej. Dała mi chustkę i złapała za rękę
- doskonale
pana rozumiem.
Ekspres
polarny (IMAX)
Kino trójwymiarowe nie
służy płakaniu. Ubieramy głupie okulary, w których nikt dobrze nie wygląda.
Twoi towarzysze zmieniają się nagle w członków zespołu Run DMC a jak spojrzysz
za siebie zobaczysz atak spawaczy.
W seansie towarzyszył mi Dominik, który nie raz już
widział jak silnie działa na mnie kino. Film ten traktuje o małym chłopcu,
Bartku, który nigdy nie dostał prezentu. Od momentu, w którym noga Bartka
skaczącego z łóżka przeleciała mi nad głową i z wrażenia się schyliłem, płakałem
permanentnie. Teraz okulary, w Imaxie są bardziej rowerowe, wtedy były na
gumce. Tyle mi się nazbierało w tych okularach, że musiałem z nich wylewać, tracąc
sceny finałowe. Zaprawiony czy nie, kolega zaczął się mną przejmować.
Sytuacje uratowała kobieta, dwa rzędy za mną, bo nie
tylko płakała, ale dostała ataku paniki zwracając na siebie uwagę wszystkich na
sali. Uspokojony kolega wrócił do oglądania filmu, rzucając do mnie
- no tej to
już nie przebijesz.
Płacz, jako broń
Potrafię popłakać się
na zawołanie, zawsze umiałem. Jako dziecko często wymuszałem płaczem różne
rzeczy, kiedy brakowało mi argumentów.
Wysłano mnie na obóz harcerski gdzie jadło się z
metalowych menażek i spało w namiotach. Ten rodzaj urlopowania zawsze był mi
obcy.
Siedzące obok mnie dziecko zostawiło w metalowej
misce sporo obiadu, więc jak skończyłem swój to go dojadłem. Okazało się, że
właścicielka posiłku poszła tylko do łazienki (dziury w krzakach). Mogliśmy się
dogadać, ale ona postanowiła rozedrzeć mordę na całą stołówkę (ławki pod
dachem) i musiałem ponieść karę.
Ryczałem, żeby mnie oszczędzono, ale na nic.
Jakby wystarczającą karą nie było to, że musiałem
się tam myć w misce, w namiocie, bez szamponu to miałem jeszcze spędzić całą
noc w lesie i wrócić rano.
Szedłem przez ten las w mizernej bluzie i
spodenkach, jak Łazarz. Życzliwi koledzy przypomnieli mi przed opuszczeniem
obozowiska o wszystkich żyjątkach, jakie mogę spotkać w nocy, więc wiedziałem,
że nie tyko nie zmrużę tu oka, ale najprawdopodobniej umrę.
Jak tylko z pola widzenia zniknęły mi namioty,
zaszeleściło coś w krzakach. Pobiegłem, co sił w nogach przed siebie i
wybiegłem we wsi. Lepiej spać na ławce przed sklepem niż w lesie, co ja
Tarzan?. Żeby poprawić sobie nastrój udałem się do sklepu po Snickersa,
tęsknota za cywilizacją wyła we mnie silniej w obliczu tej klęski.
Jak zawsze kontaktowy, wdałem się w rozmowę z miłą
Panią, która okazała się życzliwą osobą, wrażliwą na krzywdę, bo nie pozwoliła
małemu grubemu chłopcu zziębnąć na dworze i zaprosiła do domu.
Nakarmiła mnie konkretnie, położyła pod największą
pierzyną, jaką w życiu widziałem i rano po śniadaniu podwiozła mnie bliżej
obozowiska.
Czekała na mnie druhna – suka, której kretyński
uśmiech nie opuszczał nawet na chwile
-
i co Kuba, jak się spało?
-
bardzo dobrze
-
a wilki cie nie pogryzły?
-
nie
-
chcesz resztki ze śniadania?
-
dziękuje, jadłem jajecznicę
-
to chyba jajka z gniazda podkradłeś
Ten głupi uśmiech zszedł jej dopiero jak
przedostatniej nocy oblałem jej namiot zagęszczonym sokiem owocowym i pokonując
strach przeniosłem na łopacie i rzuciłem na to fragment mrowiska.
p.s.
Kupiłem ostatni tomik Szymborskiej. Należałoby
zapłakać nad tymi, którzy Ją tak wydymali. Całe życie pilnie strzegła
prywatności, na pytania: dlaczego mało publikuje?,
odpowiadała – mam śmietnik.
Pokazywała światu tyko to, co chciała.
Te dołączone skany jej zapisków są smutniejsze niż
wiadomość o śmierci.
p.s. 2
Pryszcz mi taki idzie, że zmienił mi się już kształt
nosa. Jak wyjdzie będę chyba jednorożcem?
:):)
OdpowiedzUsuńczytam Twojego bloga od tygodnia
śmieję się przy tym do rozpuku :)
lubie to :)
Usuń;) pisz częściej!!!
OdpowiedzUsuńZ tym płakaniem to np. tak, że dałbyś radę obejrzeć Wichry Namiętności, Joe Black, Casino Royale ( jedna z ostatnich scen, kiedy jego lasia się topi) lub hmm..... Cena Odwagi bez zalewania się łzami? Swoją drogą to fajne, takie nietuzinkowe :D
OdpowiedzUsuńA co do historii z obozu - przypomniała mi się 'Podróż za jeden uśmiech' jak Duduś uciekł do obozu i tam też się nim tak zaopiekowano.